Endesa składa pozew finansowy przeciwko rządowi w sprawie „podatku Enresy”

Endesa złożyła pozew finansowy przeciwko Ministerstwu Przemian Ekologicznych i Wyzwań Demograficznych oraz Krajowej Spółce ds. Odpadów Radioaktywnych (Enresa), domagając się 454 milionów euro odszkodowania za podwyżkę podatku, z którego finansuje się gospodarkę odpadami radioaktywnymi i likwidację elektrowni jądrowych, znanego jako „podatek Enresy”. Informacje te potwierdziły Europa Press źródła zaznajomione ze sprawą.
Rok temu rząd podjął decyzję o zatwierdzeniu 30-procentowego wzrostu podatku płaconego przez elektrownie jądrowe, aby dostosować go do wszystkich kosztów przewidzianych w Siódmym Ogólnym Planie dotyczącym Odpadów Radioaktywnych (PGRR).
Źródła z biura Sary Aagesen poinformowały Europa Press, że w związku z odwołaniami od zwiększenia korzyści finansowych znanych jako „podatek Enresy” Ministerstwo „otrzymało roszczenie finansowe od Endesy, a jego obrona jest już w rękach Prokuratury Krajowej”.
Według El País, złożenie tego roszczenia przez firmę energetyczną kierowaną przez José Bogasa doprowadzi do sporządzenia raportu przez Radę Stanu. Jeśli zostanie odrzucone, jak to ma miejsce w większości przypadków, firma energetyczna może podjąć kroki prawne, co jest również powszechne w przypadku tych pozwów.
„Podatek Enresa”, który w rzeczywistości jest świadczeniem kapitałowym niepodatkowym, w ramach którego spółki właścicielskie wpłacają składki na fundusz pokrywający koszty gospodarki odpadami i wycofywania z eksploatacji elektrowni jądrowych, został w zeszłym roku zrewidowany do 10,36 euro za megawatogodzinę (MWh) i jest o 30% wyższy niż poprzednie 7,98 euro/MWh.
W ten sposób przyczynia się do funduszu zarządzanego przez spółkę publiczną Enresa, która odpowiada za odpady radioaktywne i likwidację reaktorów.
W lutym Iberdrola wniosła pozew administracyjny przeciwko Enresie, domagając się 324 mln euro odszkodowania za podwyżkę tego podatku.
Kiedy w 2019 r. podpisywano protokół o zamknięciu elektrowni jądrowej pomiędzy spółkami właścicielskimi a Enresą, rozważano maksymalny wzrost taryfy o 20% w porównaniu ze stawką obecną, do limitu 7,98 EUR/MWh.
W zeszłym miesiącu ogłoszono, że Endesa i Iberdrola złożyły gabinetowi Sary Aagesen propozycję mającą na celu wydłużenie okresu eksploatacji elektrowni jądrowych.
Ministerstwo uznało jednak, że list stanowi „deklarację intencji”, która nie spełnia trzech ustalonych przez rząd kryteriów rozpatrywania formalnego wniosku.
Dokładniej rzecz biorąc, czerwone linie wyznaczone przez władzę wykonawczą to zapewnienie bezpieczeństwa ludziom, zapewnienie bezpieczeństwa dostaw i zagwarantowanie, że nie pociągnie to za sobą dodatkowych kosztów dla obywateli.
Niedawna propozycja zmiany harmonogramu prac nad elektrowniami jądrowymi, którą podpisały Endesa i Iberdrola, ale której nie podpisały Naturgy i EDP España, dwaj pozostali właściciele hiszpańskiej floty jądrowej, zakłada utrzymanie ostatecznej daty zamknięcia elektrowni w 2035 r. i wydłużenie planowanych terminów pośrednich.
W związku z tym złożono wniosek o przedłużenie działalności zakładu Almaraz w Estremadurze, pierwszego planowanego do zamknięcia (w 2027 r. dla jednej grupy i w 2028 r. dla drugiej), zgodnie z protokołem uzgodnionym przez firmy i Enresę, do 2030 r. Wiązałoby się to ze zmniejszeniem tzw. podatku Enresy — płatności mających na celu finansowanie kosztów gospodarowania odpadami i wycofywania zakładów — poprzez podzielenie przychodu przez liczbę lat produkcji.
Jednakże w kilku elektrowniach, takich jak Almaraz, która jest częścią elektrowni jądrowych Almaraz-Trillo (CNAT), obowiązuje umowa o wspólnej własności, która wymaga jednomyślnej zgody akcjonariuszy, niezależnie od ich procentowego udziału.
Iberdrola jest większościowym udziałowcem Almaraz i posiada 52,7% kapitału, Endesa ma 36% udziałów, a Naturgy 11,3%.
Zarówno premier Pedro Sánchez, jak i Sara Aagesen niedawno otworzyli drzwi do badań nad wydłużeniem okresu użytkowania elektrowni jądrowych, choć jasno zaznaczyli, że będzie to wiązało się z pewnymi warunkami.
Na początku maja ubiegłego roku Sanchez oświadczył w Kongresie Deputowanych, że przedłużenie działania elektrowni jądrowych po roku 2035 zależy od trzech kryteriów.
Po pierwsze, przedłużenie zagwarantuje bezpieczeństwo obywateli; po drugie, będzie ekonomicznie opłacalne i będzie finansowane przez „ultrabogatych, którzy przewodniczą tym firmom energetycznym”, a nie z kieszeni podatników; po trzecie, środek zagwarantuje bezpieczeństwo dostaw energii elektrycznej. „Trzy kryteria, które wydają mi się absolutnie rozsądne” – podkreślił.
Zarówno Iberdrola, jak i Endesa wyraziły już wyraźną chęć przedłużenia żywotności elektrowni jądrowej Almaraz, pod warunkiem, że zaistnieją odpowiednie warunki. Naturgy poparło również przedłużenie tej elektrowni do 2030 r., aby następnie przemyśleć przyszłość energetyki jądrowej w Hiszpanii.
Jednak opodatkowanie energii jądrowej jest jedną z głównych kwestii, którą właściciele przedsiębiorstw domagają się poruszyć w kontekście tego przedłużenia.
Z badania EY wynika, że Hiszpania jest jedynym krajem, w którym obowiązują dodatkowe podatki na elektrownie jądrowe, takie jak podatek od produkcji wypalonego paliwa jądrowego i odpadów radioaktywnych lub regionalne podatki ekologiczne, które wynoszą 9,2 euro za MWh.
W badaniu tym porównano mechanizmy opodatkowania i finansowania wycofywania ze służby oraz gospodarowania odpadami radioaktywnymi w siedmiu krajach europejskich posiadających programy jądrowe — Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Belgii, Francji, Finlandii, Szwecji i Szwajcarii — z czego wynika, że podatek od produkcji wypalonego paliwa jądrowego i odpadów radioaktywnych oraz podatki ekologiczne, które nie istnieją w innych krajach, nie mają na celu pokrycia żadnych kosztów związanych z działalnością jądrową.
Jak obliczono w raporcie, podatki te stanowią część obciążenia hiszpańskich operatorów, którego łączna kwota szacowana jest na 27,3 euro/MWh brutto (28,6 euro/MWh netto).
ABC.es